niedziela, maja 5

W życiu piękne są tylko chwile

MB zrobił dla mnie obiad. Siedzieliśmy w naszej znienawidzonej, małej kuchni, przy małym stole, na niewygodnych krzesłach. Ale zrobił mi obiad. Nałożył na talerz, idealnie doprawił, wszystko przygotował. Jadłam, popijając herbatą i słuchając R.E.M.u. Lubię jak robi mi obiad. Lubię jak siedzę z nim w kuchni i wspieram duchowo jego gotowanie. Dzisiaj niedziela, a ja - biedna studentka - jadłam w końcu obiad! Niedzielny obiad!

Czy może być coś lepszego?


W świecie, w którym ludzie często zatracają swoje wartości lub po drodze się po prostu gubią, ciężko zauważać chwile. Często się spieszymy, chodzimy z zamkniętymi oczami, nie słuchamy ludzi i życia wokół nas. Nie zaprzeczę, iż i ja nie mam z tym problemu. Nieraz nie obudzę się na budzik i potem muszę po prostu gnać na uczelnię. Mijam te same ulice, często tych samych ludzi i te same budynki, niczego nie widzę, tylko drogę przed sobą. W końcu dochodzę na miejsce i nawet nie wiem, kiedy i w jakim czasie tam doszłam. Po prostu dotarłam.

Owszem, nieraz mam z tym problem. Ale tylko 'nieraz'. Wolę chodzić i słuchać muzyki lub i nie, mijać i uśmiechać się do sąsiadów, zagadać sprzedawczynię w sklepie lub porozmawiać z osobą, która zapytała mnie o drogę. A potem odchodzę od nich ze świadomością, że prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy i uśmiecham się do siebie pod nosem. Ogarnia mnie ciepło, radość i jakieś takie nie wiadomo co. Lubię patrzeć na te chwile. Lubię te małe ogromne chwile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz