poniedziałek, maja 6

Marzenie numer 16

Lubię swoje marzenia. Lubię je mieć. A jeszcze bardziej lubię je spełniać. Sama, z kimś, z kilkoma osobami. Nieważne. Lubię wziąć swoją listę marzeń i wykreślić z niej jakąś pozycję. Ogarnia mnie wtedy jakaś taka niesamowita duma, później przechodząca w dziecięcą radość. Oczy mi się błyszczą, na twarz wypełza uśmiech, wszystko robi się barwniejsze. I patrzę wtedy na listę z tą świadomością, że jestem bliżej końca niż dalej. Że mam już o jedno marzenie mniej. Lubię to robić, skreślać je z listy. Lubię napisać obok datę, a później na to patrzeć. Przyjemna, krótka chwila. Jakże osobista, moja własna, prywatna.

To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące!

Dzisiaj to zrobiłam. Znowu, udało mi się, spełniłam jedno z wielu marzeń! Zamówiłam sobie płytę dvd z moim ulubionym filmem! Owszem, znam go na pamięć i widziałam go setki tysięcy razy, ale chcę na niego patrzeć, gdy stoi sobie na półce w opakowaniu i tylko na mnie czeka, czeka aż podejdę, wyciągnę płytę i ponownie powtórzę wszystkie kwestie wraz z Leonem Zawodowcem. A potem się popłaczę.

Kadr z filmu Leon

Zróbcie to! Spełnijcie swoje marzenie, te malutkie, zwykłe, przyziemne. Sprawcie sobie swoją własną małą chwilę!

3 komentarze:

  1. Doskonale Cię rozumiem, bo to też mój ukochany, ulubiony film :-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu ktoś, kto rozumie moją miłość!

      Usuń
  2. Przyjemnie się zapowiada ten Twój nowy blog :D

    OdpowiedzUsuń