środa, maja 8

Jak ognisko to daleko

Mój Kolega, taki szalony, co lubi autem jeździć (oj, lubi, lubi! i to szalenie szybko), wymyślił, że odwiedzimy Znajomego, który aktualnie pojechał na wieś do babci. Spoko oko, ja mogę jechać! Wzięliśmy ze sobą Siostrę Znajomego i inną znajomą, i ruszyliśmy w drogę. Na Podkarpacie!

Ognisko najlepiej wygląda z dala od domu.


Ognisko najlepiej się prezentuje z kilkoma ludźmi, gdy jest kameralnie, gdy ktoś ma gitarę (jeszcze by się przydała przynajmniej jedna ładnie śpiewająca osoba), gdy niebo jest niezachmurzone, gdy nie jest ani gorąco ani zimno i gdy jest co jeść i pić. Wtedy jest idealnie. Wtedy chce się siedzieć przy ognisku, chce się rozmawiać, chce się tam być i przeżywać tą chwilę z resztą. I taką chwilę miałam. Takie ognisko!



Leżeć na kocu, grzejąc stopy i podziwiać gwiazdy. Rozmawiać w sumie to o niczym, tak po prostu o bieżącym momencie. Niczym się nie przejmować, widzieć przed sobą tylko wielkie oświetlone niebo i od czasu do czasu zerkać w stronę ognia, ewentualnie ludzi, z którymi dzielisz się chwilą. Lubię to. Lubię takie rzeczy, lubię gwiazdy, oj, lubię.

Takie chwile chcę. Spokojne, nie skażone miastami, nie skażone ludźmi, na których danego dnia po prostu nie ma się ochoty, nie skażone tłokiem i krzykiem. Chcę chwile, które są opatulone ciszą i spokojem. Chwile, w trakcie których myślę tylko o tym, aby trwały jak najdłużej. Czuję się wtedy jak u siebie.

Jakie to są dla Was chwile?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz