czwartek, sierpnia 8

Tłum schował się w lesie

Lubię jeździć tam, gdzie tłum chowa się do lasu. Gdzie, gdy oglądam się w obie strony, nie widzę żadnej osoby. Gdzie, gdy zamykam oczy, mogą rozkoszować się ciszą. Lubię tam jeździć. Lubię zdjąć klapki z nóg i czuć pomiędzy palcami źdźbła trawy. Położyć się na niej i oglądać spektakl prezentowany przez chmury. Iść przez zboże z tylko jednym w głowie problemem - uśmiechnąć się pod nosem czy z głośno z całego serca? Lubię mieć takie problemy.



Przez cały swoje życie raz w roku jestem w takim miejscu. Co wakacje jeżdżę do rodziny na wieś. Prawda jest taka, że... nie lubię tam jeździć. Cóż za absurd! Uwielbiam to miejsce, niesamowitą ciszę chowającą się w zakątkach natury, a jednak, co roku jadę tam z grymasem na twarzy. Dlaczego? - rodzi się pytanie.

A bo wolałabym być tam sama.
 
 
Czy to czyni ze mnie aspołeczną osobę?

W tamtym miejscu tylko tego mi brakuje. Samotności. Ciągłej samotności. Uwielbiam moją babcię, wujków i kuzynów, którzy też tam często przyjeżdżają, ale wolałabym, aby ich tam nie było. W tym roku byłam tam tylko z babcią. Jednak dalej czułam, że to nie to.

Że jest nas za dużo.

Pół dnia przesiadywałam w lesie, a potem albo czytałam książki, albo szłam na spacer, delektując się tymi chwilami samotności, które sama sobie podarowałam. Ale potem wracałam, dotrzymywałam jej towarzystwa i w gruncie rzeczy było całkiem przyjemnie. Zawsze zasypiałam z uśmiechem na twarzy. Ale wciąż miałam te puste oczy, które zapełniały mi się dopiero wtedy, gdy wychodziłam z domu i zamykałam się w odgłosach hałasujących w rytm wiatru drzew i rozmawiających ze sobą ptaków, do których nieraz dołączały pasikoniki. Czujecie to ciepło w klatce piersiowej? Widzicie to pod powiekami? Widzicie to tym swoim innym, niewidzialnym zmysłem, tam głęboko w was?
 
 
Tylko egoista jest w stanie pomyśleć - lubię takie momenty, bo jest sam ze sobą.

Och, nie. To właśnie w trakcie tych momentów powinno do Ciebie dojść jak bardzo nie jesteś sam w tym miejscu. Wystarczy zamknąć oczy i pozwolić, by słuch się rozwinął, ale bardziej niż na zajęciach na studiach, bardziej niż wtedy, gdy chcesz podsłuchać jakąś rozmową i bardziej niż w przepełnionym autobusie, gdy próbujesz usłyszeć, co mówi rozmówca przez telefon. Musisz pozwolić, by zakres słyszenia się rozszerzył. Musisz sobie pozwolić usłyszeć wszystko. Rwaną przez wiatr trawę, skaczącego pasikonika polnego, proszącą o twoją uwagę pszczołę, pająka budującego dla siebie schronienie, zająca gdzieś w oddali i tak ciężko pracujące mrówki. Tak bardzo nie jesteś wtedy sam. Na zewnątrz taki tłok, a w twojej głowie jeszcze większy. Tyle myśli domaga się twojej refleksji. Tyle osób masz pod powiekami, tyle osób nie daje ci spokoju. Tak bardzo nie jesteś sam.

Ale wystarczy moment. Mały moment na rozejrzenie się dookoła i zdanie sobie sprawy, że tyle rzeczy masz obok. Że wokół ciebie jest tylko trawa, w oddali, tak daleko że ich nie widać, są jakieś budynki, a cały tłum schował się w lesie.

I wtedy, tak nagle - stajesz się widzem w spektakle, który prezentuje ci natura, do którego soundtrack tworzy wiatr, a chórem stają się ptaki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz