Jadę. W końcu tam jadę. To miejsce chodzi za mną od kilku lat. Czai się w moim umyśle, ale w tym zakazanym miejscu, tym niedostępnym dla mnie. Tyle wydać na podróż, tyle wydać na nocleg, tyle tam wydać... I w końcu jest pomysł. W końcu pojawił się ktoś, kto za darmo mnie przenocuje. Ile chcę. Ten ktoś spadł mi z nieba. Więc jadę. Jadę tam. Już jutro.
Na Mazury.
Nie mogę się doczekać! Spędzę tam całe dwa tygodnie. Zrobię tyle zdjęć, tyle zobaczę, spełnię marzenie.
Jadę na Mazury!
I będzie można kolejne marzenie skreślić z "listy marzeń". ;)
OdpowiedzUsuńMAGDA